5 maja 2016
Warszawa
Dziękuję bardzo. Jestem niezwykle wdzięczny Michałowi za tak ciepłe powitanie. Pragnę również podziękować Niemieckiemu Funduszowi Marshalla oraz Warszawskiej Bibliotece Publicznej za okazaną mi gościnność.
Wiem, że Biblioteka oraz Ambasada planują otwarcie tu, jeszcze w tym roku, ośrodka American Corner.
Nie mogę wyobrazić sobie miejsca, które lepiej nadawałoby się do tego, by pogłębiać trwałe więzi przyjaźni łączące nasze narody. Miejsca, które za pomocą prozy i poezji Czesława Miłosza, Marka Twaina, Henryka Sienkiewicza i Emily Dickinson – głosów rozsądku, pamięci i sumienia – przypomina nam o wszystkich, wspólnych dla całej ludzkości wartościach.
Dziedzictwo będące udziałem obydwu naszych narodów sięga głęboko do historii, przejawia się w dzisiejszych społeczeństwach i stanowi podstawę do obrony wyznawanych wspólnie zasad. Zaledwie przed dwoma dniami świętowaliśmy wspólnie 225. rocznicę uchwalenia pierwszej europejskiej konstytucji – dokumentu, dzięki któremu ruchy demokratyczne na całym świecie stanęły w obronie uniwersalnych aspiracji wszystkich ludzi.
W ciągu wieków, jakie minęły już od spisania – w odstępie kilku zaledwie lat – naszych historycznych konstytucji, obydwa narody zaznały zarówno wspaniałych triumfów, jak i zostały doświadczone wielkimi tragediami – kiedy to demony ludzkości okazały się być silniejsze od jej aniołów, a nasze własne czyny nie licowały z wyznawanymi przez nas ideałami.
Próbą odwagi naszych obywateli, wyznacznikiem determinacji naszych rządów i miarą siły naszych narodów jest postawa, jaką przyjmujemy w takich trudnych momentach – liczy się to, czy jednoczymy się, stając w jednym szeregu w obronie swobód, wolności, demokracji i rządów prawa, przeciwstawiając się złowieszczym wichrom zamętu i podziału.
Przed dwudziestu laty, w najbardziej amerykańskim ze wszystkich miejsc – stadionie baseballowym Camden Yards w Baltimore – papież Jan Paweł II zadał podobnie brzmiące pytanie.
Stojąc przed 50 tysiącami Amerykanów, przypomniał słowa prezydenta Abrahama Lincolna i zapytał, czy naród „poczęty z wolności i oddany przekonaniu, że wszyscy ludzie zostali stworzeni równymi, ma szansę na przetrwanie”.
Pytanie prezydenta Lincolna, jak wyjaśnił Jan Paweł II, nie straciło na swoim znaczeniu aż po dziś dzień.
„Każde pokolenie – mówił papież – musi zdawać sobie sprawę z tego, że wolność nie polega na robieniu tego, na co mamy ochotę, lecz na posiadaniu prawa do robienia tego, co należy zrobić”.
Te nadal aktualne słowa wydają się brzmieć szczególnie dosadnie dzisiaj – w czasach, w których Europa i społeczność transatlantycka zmagają się z pojawiającymi się niemal ze wszystkich stron wyzwaniami.
Na południu czai się zagrożenie pełnym przemocy ekstremizmem – kampanią terroru, która sieje strach wśród wielu społeczności, od Paryża po Lahore, od Brukseli po Ankarę. Epicentrum cierpienia i okrucieństwa należy szukać w mrokach toczącej się już piąty rok wojny domowej, konfliktu będącego źródłem niewyobrażalnych wprost tragedii, który zmusił miliony Syryjczyków do ucieczki do Europy.
Zasilona tymi, którzy uciekają przed biedą i przestępczością, wielka fala przesiedleńców – największa od czasów II Wojny Światowej – odcisnęła swoje piętno na wartościach leżących u podstaw codziennego życia politycznego, gospodarczego i społecznego w Europie. Zmienia ona rynki pracy, nadweręża lokalną infrastrukturę, wywiera presję na granice pomiędzy krajami i wpływa na nasze poczucie bezpieczeństwa. Przede wszystkim wymaga jednak od nas, byśmy sprostali wyzwaniom wynikającym z naszego człowieczeństwa. Byśmy udzielili uciekinierom takiego samego schronienia, jakiego w czasach niepokoju szukali nasi przodkowie – nawet jeżeli dostrzegamy wyzwania związane z procesem integracji oraz jesteśmy świadomi obciążeń, jakie spowoduje ona w naszych lokalnych społecznościach.
W moim własnym kraju, podobnie jak w wielu innych, nadal kontynuujemy walkę z pełną nienawiści retoryką, która stawia znak równości pomiędzy uchodźcami a wyznającymi kult przemocy ekstremistami oraz demonizuje tych, którzy uciekają przed prześladowaniami i terroryzmem.
Przed kilkoma miesiącami spotkałem się z syryjskimi uchodźcami w jednym z ośrodków kultury w Jordanii. Była to młodzież – chłopcy i dziewczęta w wieku 16, 17, 18 lat – niewiele starsi od niektórych osób obecnych tu dzisiaj. Pytałem o ich wizję przyszłości. Odpowiedź, jakiej mi udzielili, była niezwykła. Pomimo sytuacji, w której się znaleźli, mieli taką wizję: jedna z młodych dziewczyn chciała zostać lekarzem. Inna projektantką mody. Jeden z chłopców chciał założyć własną firmę. I tak dalej.
Podczas dalszej rozmowy spytałem czy mają dostęp do komputerów. Okazało się, że tak. Niektórzy korzystali z nich w prowadzonym przez UNICEF ośrodku kultury. Inni mieli w rodzinie kogoś, kto posiadał smartfona.
Wyciągnąłem więc własnego smartfona i zapytałem czy wiedzą, co to jest. Odpowiedzieli: „Oczywiście, to iPhone”.
Spytałem czy wiedzą, kto jest producentem – klika osób wymieniło nazwę Apple.
Następnie zapytałem, kto założył firmę Apple. Po chwili namysłu ktoś odparł: „Steve Jobs”.
Wtedy spytałem czy wiedzą, skąd pochodził ojciec Steve’a Jobsa. Zapanowała cisza. Jego ojciec pochodził z Syrii.
Każdy z tych młodych ludzi może być następnym Steve’em Jobsem. Naszym zadaniem – we wszystkich naszych społeczeństwach – jest dać im tę szansę. Oto wyzwanie dla naszego pokolenia.
Tak więc zmagamy się z zagrożeniami i wyzwaniami mającymi swoje źródło na południu. Tymczasem na wschodzie rosyjska agresja naruszyła suwerenność i spójność terytorialną niezależnego, demokratycznego kraju, zagrażając jednocześnie wizji całej, żyjącej w wolności i pokoju Europie.
Konflikt we wschodniej Ukrainie trwa po dziś dzień, coraz bardziej się nasilając. Ludzie, którzy niedawno powrócili do swoich domów, znów zostali zmuszeni do ucieczki. Krym cały czas cierpi pod obcą okupacją.
Przemoc, z jaką mamy do czynienia na linii frontu osiągnęła najwyższy poziom od 1 września 2015 roku, kiedy to ogłoszono zawieszenie broni.
OBWE poinformowała o ponad 30 tysiącach naruszeń owego zawieszenia broni, do których doszło w zeszłym miesiącu. 4 tysiące z nich miało miejsce jednego tylko dnia – 14 kwietnia. W 500 przypadkach doszło do użycia broni ciężkiej, której wykorzystanie jest zabronione na mocy porozumień mińskich. Raporty OBWE potwierdzają, że do zdecydowanej większości naruszeń zawieszenia broni dochodzi na terenach kontrolowanych przez separatystów.
Działając w świetle reflektorów, których rolę pełnią media społecznościowe, Rosja nadal zbroi i szkoli siły separatystyczne działające na wschodniej Ukrainie. Kieruje też ich działaniem i walczy u ich boku, stosując jednocześnie niekonwencjonalną, hybrydową taktykę opartą na dezinformacji, kłamstwie i działaniach wywiadowczych. Specjalna Misja Obserwacyjna OBWE na Ukrainie dokumentuje obecność na terenach kontrolowanych przez separatystów zaawansowanego technicznie rosyjskiego uzbrojenia, takiego jak wieloprowadnicowe wyrzutnie rakietowych pocisków termobarycznych TOS-1 oraz środki wojny elektronicznej i urządzenia zakłócające, których Ukraina nie ma nawet w swoim arsenale.
Działania podejmowane przez Moskwę – od przeprowadzenia sfałszowanego referendum i próby aneksji Krymu, przez rozmieszczenie tysięcy sztuk ciężkiej broni i żołnierzy po drugiej stronie granicy, aż po wspieranie rządów przemocy za pomocą kontrolowanych przez siebie separatystów – grożą ustanowieniem na europejskiej ziemi nowego precedensu, dopuszczającego debatowanie nad podstawowymi, obowiązującymi na arenie międzynarodowej zasadami stanowiącymi, iż integralność terytorialna oraz przebieg granic żadnego kraju nie mogą być zmieniane przy użyciu siły.
Obywatele żyjący w demokratycznym kraju posiadają niezbywalne prawo do podejmowania decyzji w imieniu ich kraju oraz do kształtowania jego przyszłości.
Wszyscy członkowie społeczności międzynarodowej są zobowiązani do przestrzegania wspólnych zasad oraz powinni ponosić koszty w przypadku braku realizacji zobowiązań, które uroczyście przyjęli.
Te zasady wykraczają poza granice Ukrainy. Wykraczają poza granice Europy. Są do zasady o znaczeniu fundamentalnym, na których oparty jest cały międzynarodowy porządek, jaki z ogromnym mozołem staramy się ustanawiać, utrzymywać i dostosowywać do aktualnych potrzeb. Podważając je, Rosja dąży do zniweczenia naszego transatlantyckiego sojuszu, podważenia naszej jedności oraz wymuszenia na państwach porzucenia demokratycznych wartości.
Mamy również do czynienia z wyzwaniami pojawiającymi się jeszcze nieśmiało wewnątrz naszej transatlantyckiej wspólnoty. Targa nią poczucie zwątpienia, brak pewności siebie oraz dążenie do poszukiwania własnej tożsamości. Wszystkie te zagrożenia znajdują swoje odbicie i wzmocnienie również w polityce prowadzonej w roku wyborczym w moim własnym kraju.
Niski wzrost gospodarczy, polaryzująca rywalizacja polityczna, rosnące w siłę partie ekstremistyczne oraz wyzwania związane z integracją społeczności doprowadziły w Europie do debaty o podstawach i użyteczności wielkiego europejskiego projektu oraz podtrzymujących go sojuszy. Niektórzy kwestionują nawet podstawowe zasady demokracji liberalnej oraz to, czy wyznawany przez nas model rządów jest w stanie przetrwać czasy kryzysu.
Dlaczego to wszystko jest niezmiernie ważne?
Przy tak wysokiej stawce nie możemy zapominać o fundamentalnej roli NATO, UE oraz porządku międzynarodowego, jaki owe instytucje pomogły niegdyś ustanowić a który obecnie reprezentują, w gwarantowaniu dobrobytu, siły oraz bezpieczeństwa każdego z należących do nich krajów.
71 lat temu, działając na powojennych gruzach oraz wciąż przepełnieni bólem po niepowetowanej stracie, nasi przodkowie podjęli jedną z najroztropniejszych decyzji w historii ludzkości.
Korzystając z daru przewidywania, oparli się pokusie koncentracji władzy w rękach zwycięzców oraz odgrodzenia naszych narodów murem od pozostałej części świata.
Zamiast tego zbudowali system międzynarodowych instytucji, zasad i norm promujących postęp i budujących pokój.
Ich celem było zapobieżenie raz na zawsze wybuchu kolejnej, toczonej przez wielkie mocarstwa wojny oraz stworzenie bezpiecznego i stabilnego środowiska, w którym poszczególne państwa mogłyby rozwijać się z korzyścią dla wszystkich obywateli.
Oczywiście, podejmowane przez nich działania nie zapobiegły wszystkim niepokojom, problemom i konfliktom, pozwoliły jednak na ustanowienie ogólnych ram światowego porządku. Dzięki odpowiednio skonstruowanym zasadom regulującym prowadzenie działalności przemysłowej i handlowej, naszym przodkom udało się doprowadzić do pojednania odwiecznych europejskich wrogów oraz do zawiązania sojuszu polityczno-wojskowego, dbającego o pokój i bezpieczeństwo oraz chroniącego w równym stopniu wszystkie tworzące go państwa. Wszystkie te osiągnięcia wydają się być dzisiaj czymś niemal oczywistym, lecz w kontekście historycznym okazują się iście herkulesowym wysiłkiem.
Podczas gdy Polacy, obywatele Państw Bałtyckich, Czesi, Węgrzy i inni zmieniali mapę Europy, wielkie instytucje transatlantyckiego świata rozszerzały zakres swojej działalności, wspierając i chroniąc pokojowe przemiany wyzwalonych na nowo i zmierzających ku demokracji narodów Europy Środkowej i Wschodniej.
Zbudowanie owej transatlantyckiej konstrukcji nigdy nie było łatwym zadaniem. Wymagało konfrontacji ze znanym z przeszłości nacjonalizmem. Niezbędne było również znalezienie odpowiedzi na nowe pytania związane ze współdzieleniem odpowiedzialności i suwerennością. Wolne i niezależne narody musiały odciąć pętlę autorytaryzmu. Konieczne było również zażegnanie ciążącego nad światem widma wojny jądrowej.
Jak zauważył prezydent Obama: „Sceptycy niejednokrotnie wieszczyli upadek tego wielkiego projektu”.
Ale wizja poprzedniego pokolenia przetrwała, zaskakując obfitością swoich owoców. Położyła fundament pod demokrację i stabilność – wartości leżące u podstaw najdłuższego okresu pokoju i dobrobytu w historii Europy, Stanów Zjednoczonych i dużej części świata.
Owo dziedzictwo nakłada na tych z nas, którzy czerpali z zapewnianych przezeń korzyści – czyli na nas wszystkich – zobowiązanie do wskrzeszenia leżących u jego podstaw zasad i celów.
Nie ma lepszego miejsca na podjęcie takiego zobowiązania jak Warszawa. Miasto, w którym zebraliśmy się w roku 2000 zawiązując Wspólnotę Demokracji, oraz w którym liderzy 28 – a wkrótce 29 – państw sojuszniczych spotkają się na szczycie NATO w lipcu, by przeanalizować dotychczasowe osiągnięcia oraz wyznaczyć kurs na przyszłość.
Niesłabnąca siła NATO, najskuteczniejszego sojuszu świata, jaki kiedykolwiek powstał, nie jest wartością daną raz na zawsze. Nie można jej traktować jako oczywistości – licząc na nią w potrzebie i zaniedbując ją wtedy, kiedy nie jest niezbędna. Utrzymanie owej siły wymaga ciągłej troski, znacznych inwestycji w to, co leży u jej trwałych podstaw – w naszą jedność, możliwości oraz wartości.
Bez względu na niesprzyjające wiatry, naszym największym bogactwem pozostaje jedność – wspólnota postaw, prowadzona ramię w ramię obrona demokratycznych wartości, jednoczących nas zasad oraz wszystkich tych, którzy je wspólnie z nami wyznają.
W NATO nie ma obywateli drugiej kategorii.
Od pierwszego dnia członkostwa danego kraju, Stany Zjednoczone i nasi sojusznicy podejmują niezachwiane militarne zobowiązanie do prowadzenia jego kolektywnej obrony.
Przemawiając dwa lata temu na Placu Zamkowym, prezydent Obama powiedział: „Będziemy występować wspólnie. Teraz i zawsze, za wolność waszą i naszą”.
Dotyczy to wszystkich członków NATO – Polski, Estonii, Łotwy, Litwy oraz Rumunii i Bułgarii, gdzie udaję się jeszcze w tym tygodniu.
Zobowiązania wiążą się z odpowiedzialnością. Jeśli mamy przystosować się do zagrożeń, jakie niesie ze sobą XXI wiek, to wszyscy sojusznicy należący do NATO muszą w równym stopniu zaangażować się w zapewnianie naszego wspólnego bezpieczeństwa.
Oznacza to realizację obietnic dotyczących wydatków na obronę do roku 2024, które sojusznicy zobowiązali się ponosić na szczycie w Walii. Można z dumą stwierdzić, że Polska wypełnia owo zobowiązanie. Część z tych wydatków musi być przeznaczona na inwestycje zorientowane na przyszłość, a nie tylko na pokrywanie bieżących kosztów takich jak emerytury.
Mam tu na myśli wzmocnienie naszej ogólnej podstawy obronnej i odstraszającej, tak by przeciwstawić się wyzwaniom pojawiającym się na wschodzie i na południu. Mam też na myśli zapewnienie rotacyjnej obecności sił lądowych, morskich i powietrznych wzdłuż wschodniej granicy NATO. Mam również na myśli kontynuowanie polityki otwartych drzwi NATO wobec krajów, które spełniają nasze surowe standardy.
Stany Zjednoczone niezwykle poważnie podchodzą do swoich zobowiązań w ramach NATO.
W ramach Inicjatywy Wzmocnienia Obecności w Europie (European Reassurance Initative) nasze samoloty, w tym A-10, F-15, F-16 oraz C-130 uczestniczyły w szkoleniach i ćwiczeniach w Polsce. W czerwcu, podobnie jak w poprzednich latach, weźmiemy również udział w największych polskich manewrach, w których uczestniczyć będzie ponad 25 tys. żołnierzy z 24 krajów, w tym ponad 12 tys. Amerykanów. Dzięki nim polskie struktury dowodzenia i żołnierze będą mogli doskonalić umiejętności oraz integrować działania w ramach wspólnego, sojuszniczego, wielonarodowego środowiska.
Zamierzamy realizować nasze zobowiązania, czterokrotnie zwiększając wydatki na rzecz bezpieczeństwa europejskiego – z niespełna 790 mln dol. dwa lata temu do 3,4 mld dol. w przyszłości.
Dzięki temu będziemy w stanie utrzymywać w Europie wyposażenie pełnej dywizji wojska oraz wysłać na wschodnią flankę NATO nowy, rotacyjny Pancerny Brygadowy Zespół Bojowy składający się z 4000 żołnierzy wyposażonych w najnowocześniejszy sprzęt, jaki posiada Armia Stanów Zjednoczonych. Będzie on stanowił uzupełnienie dwóch Brygadowych Zespołów Bojowych, które już stacjonują w Europie. Duża część owych nowo rozmieszczanych sił będzie widoczna na co dzień również tutaj, w Polsce.
Popieramy również propozycję Naczelnego Dowódcy Połączonych Sił Zbrojnych, zakładającą zwiększenie w przyszłości obecności NATO na wschodzie, w tym rozmieszczenie rotacyjnych batalionów w państwach bałtyckich oraz w Polsce.
Nie jest to strategia, której celem jest działanie przeciwko jakiemukolwiek krajowi – ma ona raczej zwiększyć zdolności obronne naszych sojuszników oraz stanowić wymierny przejaw naszego podejścia do postanowień Artykułu 5, solennego zobowiązania zakładającego wzajemną obronę wszystkich należących do NATO sojuszników.
Działając z nową siłą, nowymi zasobami oraz możliwościami, nasz Sojusz stawia czoło szerokiej gamie wyzwań o charakterze regionalnym i globalnym, z jakimi przyszło nam się mierzyć.
Wspólnie wyrażamy nasze niezachwiane wsparcie dla Ukrainy – dla jej suwerenności, integralności terytorialnej oraz prawa do podążania jako wolny i demokratyczny naród ścieżką obraną przez jej, i tylko przez jej, obywateli.
Kryzys na Ukrainie został wywołany przez Rosję i przez Rosję musi zostać zakończony – lecz musi się to odbywać przy pełnym poszanowaniu Porozumień Mińskich, które zostały przyjęte przez wszystkie strony. Do tego momentu musimy utrzymać w mocy sankcje i nadal wywierać presję.
Wspólnie wyrażamy naszą determinację w sprawie zapewnienia bezpieczeństwa europejskich dostaw energii oraz ich obrony przed szantażem i presją polityczną. W 2005, a następnie w 2009 roku, Europa mogła jedynie przyglądać się, jak Rosja w środku zimy wstrzymuje dostawy gazu przesyłanego przez terytorium Ukrainy. Widmo tego samego zagrożenia pojawiło się po raz kolejny nie tak dawno – w roku 2014. Brutalnie przypomniało nam o konsekwencjach, jakie nieustająca zależność od Rosji może mieć dla aspiracji całej Europy.
Nieustannie wyrażamy nasze zaniepokojenie niektórymi projektami, takimi jak gazociąg Nord Stream II, które podważają podejmowane przez Unię Europejską wysiłki zmierzające do zdywersyfikowania źródeł i szlaków dostaw energii. Jednocześnie z zadowoleniem przyjmujemy zaangażowanie Unii Europejskiej w realizację najważniejszych projektów energetycznych – takich jak na przykład interkonektor gazowy pomiędzy Polską i Litwą – który bezpośrednio połączy sieć przesyłową gazu ziemnego państwa bałtyckich z pozostałą częścią Europy.
Chciałbym być jasno zrozumiany: naszym celem nie jest uniemożliwienie dostaw rosyjskiej ropy i gazu do Europy. Wprost przeciwnie, musimy zapewnić różnorodność źródeł, nośników energii i tras ich dostaw, tak by żaden kraj nie mógł wykorzystywać energii jako narzędzia politycznego szantażu.
Wspólnie jesteśmy zdeterminowani, by pokonać Państwo Islamskie, by zniszczyć jego kryjówki, z których przypuszcza ataki na Europę, oraz by położyć kres rekrutacji, radykalizacji i mobilizacji ludzi, w szczególności młodych, oraz wykorzystywaniu ich do przeprowadzania aktów terroru. Wszystkich 28 sojuszników NATO ma swój wkład w koalicję zwalczającą Państwo Islamskie – niektórzy oferują ratujące życie wsparcie humanitarne, inni atakują cele ISIS, zaś jeszcze inni uczestniczą w kampanii powietrznej, która pozbawiła Państwo Islamskie 44 proc. terytorium kontrolowanego przez terrorystów w Iraku oraz 16 proc. w Syrii.
Wspólnie działamy na rzecz rozbicia przestępczych siatek czerpiących zyski z przemytu zdesperowanych rodzin i dzieci do Europy. Unia Europejska jest najsilniejsza wtedy, kiedy realizuje wspólną politykę przyjmowania, podziału oraz wspierania uchodźców, działając w duchu tej samej solidarności, jaką okazała reagując na inne sytuacje nadzwyczajne – od kryzysu finansowego po wojny na Bałkanach. Doświadczona swoją historią i geografią, Polska doskonale wie, na czym polegają cierpienia uchodźców oraz jakie skutki niesie ze sobą migracja. Obecny kryzys dotyczy ludzi wszystkich ras, bez względu na ich pochodzenie etniczne oraz płeć, dlatego też powinien znaleźć odzwierciedlenie w polityce prowadzonej przez wszystkie państwa członkowskie UE.
Przyjęcie imigrantów, uchodźców i osób ubiegających się o azyl jest niezwykle trudnym zadaniem dla każdego z krajów. Zdajemy sobie sprawę z wyzwań, jakie zjawisko to niesie dla poszczególnych społeczności. W Stanach Zjednoczonych również mamy trudności w realizacji własnych zobowiązań wobec przesiedleńców.
Ale wzywam was do tego, byście nie zamykali oczu. Patrzymy przecież na ludzi. Na matki. Na ojców. Na synów. Na córki. Na ludzi takich jak my. Nasi ojcowie i dziadowie pokonali w przeszłości często te same drogi, szukając schronienia przed przemocą.
Nasz doświadczenia są różne, ale musimy zdawać sobie sprawę, jakiej odwagi wymaga odcięcie się od korzeni oraz powierzenie swego losu, losu własnych dzieci, przemytnikom i handlarzom ludźmi. Jakiej odwagi wymaga stawienie czoła wzburzonemu morzu i zmaganie się z ryzykiem śmierci, która może nadejść w każdym momencie. Imigranci są niezwykle odważnymi, pełnymi energii ludźmi o niezwykłej sile i determinacji.
Do Stanów Zjednoczonych docierało wiele fal imigrantów i uchodźców – byli wśród nich także liczni dzisiejsi Amerykanie polskiego pochodzenia. To właśnie oni przyczynili się do tego, że nasz kraj odniósł tak wielki sukces. Mam nadzieję, że będziemy w stanie spojrzeć z tej właśnie perspektywy na owo niezwykle trudne wyzwanie, z jakim przyszło nam się mierzyć.
Realizując zobowiązanie do promowania naszego wspólnego bezpieczeństwa i wartości poza naszymi granicami, wspieramy również mieszkańców Afganistanu, którzy budują swe siły bezpieczeństwa i zwalczają groźny ekstremizm.
W ramach NATO, Unii Europejskiej, rządów krajowych oraz pomiędzy nami samymi toczymy ważne i uprawnione debaty na temat, jak najlepiej stawiać czoło owym złożonym wyzwaniom, w tym wyzwaniom dotyczącym bezpieczeństwa, jakie stały się naszym udziałem.
Ale wyznacznikiem naszego sojuszu jest wola, by podejmować trudne działania wykraczające poza interesy poszczególnych państw oraz by bronić i strzec każdego z naszych sojuszników Nasza jedność ma kluczowe znaczenie dla odstraszania przeciwników, którzy modlą się o to, byśmy się poróżnili, którzy próbują wykorzystać nasze spory oraz pragną zasiać pomiędzy nami ziarno niezgody. Oto czuły punkt, który starają się znaleźć.
Ale ci, którzy starają się osłabić transatlantyckie więzi nie doceniają determinacji naszego sojuszu. Podobnie jak dyktatorzy z połowy XX wieku, mylą nasza tolerancję i oddanie rządom prawa ze słabością. Mylnie biorą otwarte debaty za podziały, zaś kompromisy za akty uległości. Nie wyciągają też wniosków z jednoznacznej i uniwersalnej lekcji, jakiej udzieliła nam historia: demokracja, wolność i rządy prawa nie są źródłem słabości i niepewności. Przeciwnie, stanowią największe wsparcie dla naszej siły i stabilności.
Od chwili powołania sojuszu uznajemy, że nasze bezpieczeństwo nie opiera się wyłącznie na możliwościach militarnych, lecz również na sprawności działania naszych demokratycznych instytucji. Zobowiązaliśmy się otwarcie i z pełnym zaufaniem rozmawiać o owych obydwu filarach po to, by pomagać sobie wzajemnie w dążeniu do wspólnych ideałów.
We wstępnie do Traktatu Północnoatlantyckiego zdecydowanie podkreślono, że wspólny sojusz obronny stanowi również wspólnotę wartości „opartych na zasadach demokracji, wolności jednostki i rządów prawa”.
W najczarniejszych latach komunistycznego ucisku, to właśnie walka o zachowanie godności ludzkiej i wolności stanowiła inspirację dla Solidarności. Ruchu, który zainspirował z kolei cały świat i spowodował powstanie innych wspaniałych ruchów demokratycznych w tym rejonie świata.
Prawdziwy sukces owych ruchów polegał na tym, że nie zaprzestały one działań po wyborach. Kontynuowały swoją działalność – wy kontynuowaliście swoją działalność – cierpliwie i mozolnie budując najważniejsze instytucje demokracji – wolną prasę, społeczeństwo obywatelskie, partie polityczne, odpowiadające za swoje działania siły policyjne, niezależność sądów oraz reprezentujący obywateli parlament.
Żadna demokracja nie jest pozbawiona wad. Żadne państwo nie jest wolne od pokusy powrotu do taktyki ucisku i zastraszania w czasach kryzysu lub zagrożenia. Żadne państwo nie zachowało idealnej równowagi poszczególnych rodzajów władzy.
Krwiobiegiem demokracji jest debata i dialog. Ale historia nauczyła nas również, że demokracje funkcjonują najlepiej i są najsilniejsze, kiedy pozostają wierne zasadzie rozdziału władz, stosują systemy kontroli i okazują należny szacunek niezawisłości sądów oraz zasadzie kontroli sądowej.
W Stanach Zjednoczonych często przekonujemy się, że rezultaty naszych wysiłków nie spełniają oczekiwań oraz że w ostatecznym rozrachunku przeważają te głosy, które są najgłośniejsze, a nie koniecznie najmądrzejsze.
Nasi sojusznicy nigdy nie odmawiają sobie okazji, by wypomnieć nam wszelkie potknięcia w dążeniu do zapewnienia Stanom Zjednoczonym jak najlepszej przyszłości. Cóż, wychodzi nam to tylko na dobre. Już Deklaracja Niepodległości wymagała od nas „właściwego poszanowania opinii ludzkości”.
Trwałość i siła demokracji mają bowiem swoje źródło w jej zdolności do uczenia się na błędach, w umiejętności uczciwej, otwartej i przejrzystej konfrontacji ze swoimi własnymi niedoskonałościami.
Jesteśmy pewni, że Polska, szczycąca się wspaniałymi tradycjami demokracji, znajdzie rozwiązanie obecnego sporu dotyczącego Trybunału Konstytucyjnego, zgodne z duchem konstytucji oraz najwyższych międzynarodowych standardów prawa.
Na prośbę polskiego rządu Komisja Wenecka Rady Europy przedstawiła szereg rekomendacji zmierzających do zakończenia tej debaty, by Polska mogła nadal świecić przykładem dla młodych demokracji na całym świecie, które pragną podążać jej historycznymi śladami.
Jesteśmy wdzięczni Polsce za to, że pełni rolę kraju-gospodarza dla Biura ds. Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE – naszego partnera w wysiłkach na rzecz poszanowania praw i godności wszystkich ludzi.
Trudne wyzwania o charakterze regionalnym i globalnym, z jakimi zmaga się nasz sojusz nie przypominają tych, z którymi mieliśmy do czynienia w przeszłości. Mimo wszystko wymagają od nas wcale nie mniejszej jedności i wysiłku, nie mniejszej odpowiedzialności za nasze obietnice, nie mniejszego zaangażowania na rzecz wartości, wokół których zjednoczyliśmy się przed wielu laty.
Polityka podziałów, głosy nietolerancji i agresja prowokatorów wywołały jeden niezaprzeczalny skutek: sprawiły, że nasz sojusz zjednoczył się jeszcze bardziej. NATO jest dzisiaj silniejsze niż kiedykolwiek przedtem.
Dwadzieścia jeden lat temu, opuszczając Amerykę, by wrócić do Rzymu na pokładzie samolotu trafnie nazwanego „Pasterz Numer Jeden”, Jan Paweł II zwrócił się do tysięcy żegnających go ludzi, oddając hołd demokratycznym ideałom, które po raz pierwszy wyrażono w naszych konstytucjach przed ponad dwoma wiekami.
Powiedział wtedy: „Demokracja potrzebuje mądrości, demokracja potrzebuje cnoty, jeśli nie ma się obrócić przeciwko wszystkiemu, czego ma bronić i promować”.
Nasz sojusz, zjednoczony wspólnym celem i wyznawanymi zasadami, przetrwał próbę czasu i liczne kryzysy, z których zawsze wychodził silniejszy. Jestem przekonany, że będzie tak również w przyszłości, kiedy będziemy stawiać czoło wyzwaniom stojącym przed naszym pokoleniem, zainspirowani tymi, których mądrość i cnota rozświetlają nam drogę.
Dziękuję Państwu za uwagę.